7 gru 2016

Za kanapę wpadł mały plastikowy piesek. Zosia alarmuje, więc skradam się do kanapy z dłonią rozczapierzoną i głosem pełnym patosu nadaję:
- Leci helikopter, misja ratunkowa, nie bój się piesku, zaraz będziesz woooolnyyyy!!!!!
Dziecko zniesmaczone: 
- Mama, no nie no!!!! - i pobiegła do siebie.
Porażka myślę, wyśmiała mnie. Matka... że zamiast po prostu wyjąć... Patrzę a ona leci z zabawkowym helikopterem, zapałem w oczach i już zdyszana i szczęśliwa, łapie mnie za rękę w kierunku kanapy: 
- No, mama!!! i-jo, i-jo!!!!!
Zabawy była długa chwila, piesek kilkukrotnie ugrzązł w kanionie.

Kocham.

2 komentarze:

  1. My ratujemy wozem strażackim koty i lisy, które wciąż i wciąż nie uczą się na błędach i wdrapują bezrefleksyjnie na dachy najwyższych wieżowców świata :)

    Serdeczności! Natalia T.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham!!! Serdeczności :*

    OdpowiedzUsuń