„Filipku nie wolno na huśtawkę, mokra. Moookree ławki!!!
Karuzela mokra, nie widzisz? Pobiegaj po prostu. No nie pod drabinkami,
przecież mokre, no już masz mokry rękaw, dotknąłeś drążka.”
Filip dobiegał, próbował, posłusznie odpuszczał, kiedy tylko
mama lub tata otwierali usta, nie czekał na całą wypowiedź, już wiedział, że
pewnie mokre. Duży trzylatek. Przyglądałyśmy mu się z huśtawki, tak, Zosia
siedziała na mokrym (puchową kurtką siedziała).
Filip popatrzył na Zosię melancholijnie, po dłuższej chwili
wzruszył ramionami i rzekł do nas spokojnie:
- Nie mam siły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz