25 kwi 2015



Prosta chwila - starsza, utrudzona pani uśmiechnęła się na widok mojego psa, z którym spacerowałam. Uśmiech najcieplejszy z możliwych, taki wewnętrzny, taki cichutki, prywatny. Jakaś taka aura hartu ducha, mimo żałoby, problemu z chodzeniem. I ten uśmiech, z którym dłuższą chwilę szła patrząc na zajętego wiosną Agata. Kiedy człowiek potrafi się uśmiechać (nieproszony o uśmiech), w nielekkim momencie życia, na widok psa skubiącego mleczyk, to jest to bardzo piękny człowiek :o)