25 sty 2017

Dzisiaj ja byłam gwiazdą i dostarczyłam rozrywki pewnej pani. Ranek, czasu niewiele a pies mój w nastroju romantyczno-refleksyjnym, omiata nosem (kolejną chwilę) kępkę wystającej nad śniegiem zamarzniętej roślinności.
- Szybciej chłopie. Wszystko rozumiem, ale nad czym tu dywagować. Krzak jak krzak. Jak miliony innych. Była tu, czy nie, dwa dni w tym miejscu nie sikałeś, zalajkuj, udostępnij, zaistniej w społeczności!!!! - Agat doskonale zna poziom mojego stuknięcia, więc słowa nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Wąchał dalej i snuł rozważania melancholijnie. Monolog ciągnęłam, słysząc już ludzki chichot za plecami, więc zerknął na mnie znacząco, że czas przyhamować. Pani widząc to się roześmiała, ten się zdekoncentrował, więc ja: - rób cokolwiek psie natchniony!!!! Poemat tej z cieczką morsem wysikaj, tylko JUŻ!!!! Ja do pracy muszę! I pierwszy raz widziałam mojego psa bardzo wolno podnoszącego starą łapę, markującego chyba działanie właściwe, a w oczach tych psich mądrych autentyczne przerażenie: chyba jej się pogłębia.