6 gru 2016


Tyle razy myślałam, że jem coś najlepszego w życiu, albo że właśnie obchodzę najlepsze imieniny i co jakiś czas okazuje się, że... może być jeszcze o niebo lepiej!:) Właśnie życie z Zośką wygląda tak, że ciągle mi się wydaje, że teraz jest ten najfajniejszy moment. 

Pojawiła się w naszym życiu mniej więcej w pierwszych dniach grudniowych. Ze względu na jej kruchość, ta ogromna rewolucja codzienności przebiegała cichutko, w cieple i oceanie czułości (i tak nam już na szczęście zostało:) ) Nie obyłoby się bez potężnego wsparcia Przyjaciół i Rodziny, i nawet ludzi których znamy choćby tylko trochę. Czy po takiej dawce bliskości można się obawiać, że przecenia się ludzką dobroć?

Tak bardzo chciałam, żeby czas się zatrzymał, wiedziałam, że będę wspominała te chwile przez resztę życia i chciałam, żeby trwały jak najdłużej. I okazuje się, że one cały czas trwają... Każdy tydzień, miesiąc i rok to nowe sprawy, czasem zbyt trudne, ale jak tak po prostu spojrzeć... 

Dwa lata temu było najlepiej, bo się uśmiechała przez sen i ze wzruszenia nie byliśmy w stanie zasnąć, rok temu mieliśmy "dorosłą" córkę, bo już chodziła i zapraszała dzieci do swojego pokoju a dziś... A dziś mam 20-minutową awanturę, że jeszcze nie ma w domu choinki, że ona chce na prezent właśnie choinkę (sprawa na już!!! "chyn-ka mama no nie ma??!!!"), pisząc list do świętego Mikołaja próbuję ją namówić na wybór zarąbistego plecaczka z jeżem (wzgardliwie przewraca kartki gazetki reklamowej i pokazuje od dwóch tygodni wiertarkę), a gdy pytam wprost, no to co poza tą (kolejną w domu) wiertarką, słyszę konkretne, najsłodsze "ciucia!!!!" (ciuchcia, bo ona kocha ciuchcie, przejazdy kolejowe, tory, dworce, no PKP po prostu). Te święta już będą inne, bo jest pierwsza w pomocy w gotowaniu, sprzątaniu, robieniu ozdób. Wielkie płaty śniegu wita na spacerze szczerym śmiechem (a nosek marszczy się jej jak małym lwom) i zaraz zaczyna nucić "pata śnie, pata śnie, woniom wonki ań"... 

Rozwija się i zmienia w takim tempie, że zaczynam się gubić i codziennie przeżywam zdumienie pt." to ona już to wie??!!" Zachwycam, że ona myśli inaczej niż ja, że jej skojarzenia, kombinowanie są inne niż moje, i że już cwaniakuje, że jest ironiczna... Rozpuszczam się, a jeszcze lata przed nami! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz