30 lis 2016



Dwa i pół roku i w pewnych kwestiach mądrzejsza ode mnie, starszej od niej 15 razy. Często nie wie czego chce, czasem chce kilku rzeczy na raz, czasem nie chce zupełnie niczego i tkwi w rozpaczy. Ale najczęściej wie doskonale, wie gdzie szukać (na szczęście nie wie, że kinder niespodzianki chowamy w chlebaku!!!!), jak brać, ile to ma trwać, kiedy odejść, kiedy zostać, kogo wziąć za łapkę, z kim do zabawek, a w kogo się wtulić, na minutę, godzinę, do jutra. W co się bawić i kiedy. Co sprawi, że pójdzie dalej, kiedy poprosić o pomoc, a kiedy radzić sobie samej (i ten język zrulowany w wysiłku i uśmiech, kiedy się uda!). Tylko jej czasem odpuścić rodzicielską wszechwiedzę, pozwolić, nie narzucać planu, założeń, spodziewań.

Ona jeszcze niczym nie zagłusza, przy niczym się nie upiera, nie ma obrazu, w jaki miałaby się niby przeobrazić. Jest. Jaka jest. Ma bardzo pomiętą mapę do swoich emocji, uczuć, a mimo to... Uczę się życia od tej Kruszonki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz