12 paź 2016


Zosia ma zwyczaj dziękować mi za coś całując mnie w rękę... Wygląda to tak jak brzmi! Podbiega znienacka, przerywając genialną zabawę, dopada do mojej ręki i zostawia mocnego całusa. Oczywiście, że nie tak ją wychowałam! Nie czuję się panią matką, tylko dlatego, że ją doskonale rozumiem. Sama mamie wstydu narobiłam w głębokim PRLu, kiedy dorwałam się do całowania dłoni, za kupienie kawałka żółtego sera, w sklepie, w którym ją wszyscy znali... Ser był w domu zawsze, ale też zawsze wywoływał taką radość i ten jeden raz, nie mogłam się powstrzymać, by tę radość jak najszybciej wyrazić, nie przebierając w środkach. Zośka całuje za różne rzeczy, ale jedno jest niezmienne - przekaz, czyli: "bawię się super!!!!! ty też to czujesz????", bo po całusie jest głębokie spojrzenie w oczy, a kiedy znajdzie potwierdzenie - śmiga dalej. Czasem ten doskonały czas jest tak intensywny, że całowanie wypada dopiero w drodze powrotnej i wtedy to już jest festiwal, bo poza całowaniem jest chowanie całej buzi we wnętrze dłoni, głaskanie jej, ja kucam, całuję jej łapkę, tulę głowę, uśmiechamy się skacząc, ona dawaj za rękę i tak to trwa, i trwa. 

Wieczorem całowanie było za odkurzacz... Po sprzątaniu bawiłyśmy się tak, że ja wyciągałam na jej polecenie kabel, leciałam z nim do dużego pokoju, wtedy ona cmokała nerwowo na Agata, siadała szybko na odkurzacz, dociskając przycisk zwijający kabel do środka odkurzacza, zacmokany Agat gonił ni to kabel ni to piszczącą ze szczęścia i śmiechu Zośkę, Zośka merdając nóżkami zasuwała na odkurzaczu po przedpokoju, z przejęciem takim jakby goniło ją stado głodnych wilków, a jak już kabel się zwinął - zabawa zaczynała się od nowa... Po wszystkim zasapany recital buziakowy. Dziecko, za co Ty dziękujesz, przecież Ty to sama wymyśliłaś! Ja Ci tylko nie przeszkadzam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz