7 wrz 2016


"Aaaaa tooooo?" Najczęściej zadawane pytanie, od miesiąca praktycznie nie schodzi z ust Zosi. Piętnaście razy pod rząd pokazuje to samo i za każdym razem, z niesłabnącą cierpliwością odpowiadam na przykład: znaczek shella. Bo pokazuje logo w katalogu stacji benzynowej. Trzydzieści cztery razy odpowiadam "żółw" kiedy bawi się tą gumową zabawką w kąpieli. Cierpliwie, bo wiem, że uczy się nowego słowa. Nie powtarza, milczy, później słyszę te nowe słowa z dumą szeptane przed snem niczym zaklęcia, jeszcze niewprawnie (sistko, ułw, ścieeeeepan). 

"A too?" Zadawane jest w milionach intonacji. Spacer oznacza setki "aaaaaaaaaa to?" i definiuję wszystkie mijane rośliny, pojazdy, części ludzkiej garderoby, itd. "Aa too?" zadawane jest też po to, aby się w czymś upewnić i utrwalić, więc kiedy dla żartu, albo ze znużenia podaję nieprawidłową odpowiedź, spotykam martwą ciszę a później drwiący uśmieszek lub prychnięcie złej kotki. W czasie wakacji szkoda jej było czasu na normalne dzienne drzemki, więc zdarzało się, że ze zmęczenia usypiała w połowie śpiewanej piosenki lub właśnie w trakcie "aaa toooo?". Którymś razem, kiedy zasnęła, wtargałam wózek z nią na plażę i z dużą ulgą patrzyłam (w ciszy!!!) na morze. Wtem myśl, że Zośka może się przestraszyć, jak się obudzi, miasto było, tu morze... A ona otworzyła oczy, palec na wodę i przeciągłe, dociekliwe ... "Aaaaa tiooooooooooooo?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz